Czas realizacji zamówienia.
Termin realizacji 14-21 dni, nie dało by się tego przyśpieszyć? Pyta klienta.
Czemu to tak długo trwa? Pyta klient.
Często ludzie nie zdają sobie sprawy z tego jak wymagającym procesem jest tworzenie ceramiki. Pytają czemu muszą tak długo czekać na zamówienie albo dlaczego coś się nie udało.
Dopiero gdy sami spróbują przekonują się że jest to ogromny wysiłek ale i potrzeba wielkiej wprawy.
Przekonują się o tym dobitnie Panie które szkolę w ramach zajęć rękodzielniczych na Uniwersytecie Senioralnym który zawiązał się w mojej wsi Malczyce.
Proces powstawania ceramiki jest wieloetapowy.
Naczynie trafia do pieca dwa a nawet trzy razy i za każdym razem ja sama muszę czekać aż ostygnie, by móc przejść do kolejnego etapu. A po drodze wiele rzeczy może się nie udać.
Proces zaczyna się od kulki gliny. (ok od zamówienia tej gliny i przyniesienia jej do pracowni lub od przetworzenia suchych „odpadków” w mieszalniku jak w piekarni i przepuszczeniu przez maszynkę jak do mięsa).
Postaram się przybliżyć czasowo taki proces w wyszczególnienie dni.
1 dzień
Z kulki gliny na kole garncarskim powstaje naczynie, niech to będzie filiżanka (ten proces jest również skomplikowany choć wygląda na bardzo łatwy, szczegółowo o nim opowiem w osobnym wpisie). Wytoczoną czarkę do filiżanki trzeba podsuszyć ale nie wysuszyć.
2 dzień (chociaż w ekstremalnych warunkach zdarza się że robi się to i tego samego dnia)
Lekko stwardniała czarkę trzeba „obtoczy” a więc z dna wybrać nadmiar gliny i zrobić stopę. Stopę robi się z kilku powodów. Które mają ze sobą ścisły związek. Technologicznego, ergonomicznego i estetycznego. Technologicznego ponieważ spód naczynia musi pozostać nie poszkliwiony by nie przykleiło się do pieca. Można pozostawić dno całe płaskie i nie poszkliwione. Jednak takie dno będzie rysowało powierzchnię na przykład stół, (ergonomia). Warto więc by punkt styku z powierzchniami był jak najmniejszy. Takie płaskie i nieszkliwione dno jest też mało estetyczne. Nie szkliwiona glina jest też porowata i szorstka i będzie się na niej zbierał brud.
Do obtoczonego naczynia dokleić trzeba uszko. Jednak najpierw trzeba je zrobić. Ja uszy wyciskam na formie gipsowej. Filiżanka z przyklejonym uszkiem ląduje w plastikowym pudełku na „dojrzewanie”, powolne wysychanie. Uszko będzie schło szybciej a czarka wolniej co mogło by spowodować odpadnięcie uszka. Kształt uszka w moich filiżankach powoduje że pojawiają się drobne pęknięcia a brzegach uszka. Często nie widać ich w surowym produkcie lub wydaje się że udało się je zakleić a po wypale ze szkliwem pęknięcia się powiększają i produkt nadaję się na 2 gatunek lub do „wyrzucenia”.
(suszenie w pudełku traw 2-5 dni)
Po tym czasie filiżanki wystawia się na półki i suszy całkowicie przez 2-5 dni choć to zależy od temperatury i wilgotności w pomieszczeniu.
7 dzień
Wysuszoną filiżankę trzeba oszlifować papierem ściernym i wygładzić uszko oraz pozostałości „kleju” i zamyć wilgotną gąbką. W naczyniach bez uszek lub talerzach papierem przecieram delikatnie krawędzie a gąbką krawędź i spód. Zdarza się że coś się w tym procesie potrzaska, urwie uszko, ukruszy. Raczej nie sklejam takich produktów, mija się to z celem. Klejenie suchej całkiem gliny nigdy nie pozostaje bez śladu. Glina z tego wyrobu nadaje się do przerobienia i wykorzystania ponownie.
Tak przygotowane naczynia trafią do pieca na pierwszy wypał. Tak zwany biskwit. Jest to wypał na temperaturę około 900 stopni. Daje to wyrób lekko spieczony nie rozpuszczalny w wodzie jednak nasiąkliwy. Wypał trwa w zależności od pieca około 8 godzin, kolejne 20-24 stygnie. W czasie wypału może zdarzyć się że coś będzie nie wystarczająco wysuszone. Nie wystarczająco wysuszona glina niestety wybucha. Jest to spowodowane ciśnienie zamkniętej wewnątrz ścianki a parującej wodzie, musi ona znaleźć ujście.
By wypalić biskwit trzeba nazbierać odpowiednią ilość prac. Piec powinien być pełny by ekonomicznie go wykorzystać. W tym wypale naczynia mogą być ułożone w stosy, ponieważ w tej temperaturze glina nie mięknie, nie są one też pokryte szkliwem więc nie skleją się. Dobrze zapakowany biskwit wystarcza na 3-4 a nawet więcej wypały ze szkliwem. Produkcja naczyń na załadunek pieca trwa więc „kilka” dni. Oczywiście w zależności od jego wielkości. Jak miałam mały 60 litrowy piecyk to wystarczył jeden dzień pracy (nie licząc suszenia) by go zapełnić. Teraz Przydał by się miesiąc.
To jak załadowany jest piec ma wpływ na ceny produktów. Luźno załadowany piec to częstsze wypały. Częstsze wypały to wyższy koszt.
9 dzień
Wyjęte z pieca naczynia trzeba odkurzyć i umyć z wszelkich zanieczyszczeń i pyłów, które mogą spowodować wady na szkliwie. Na tym etapie poprawia się uszczerbki szlifując papierem ściernym. Podczas mycia wilgotną gąbką może się zdarzyć że urwie się ucho albo coś zwyczajnie wypadnie z rąk. Delikatne cienkościenne naczynia są bardziej podatne na zniszczenie. Duże naczynia źle chwycone mogą pęknąć (zdarzyło mi się kilka razy niefortunnie złapać miskę). Wyczyszczone naczynia są gotowe do szkliwienia.
Szkliwo trzeba dokładnie wymieszać a nowo kupione przelać przez specjalne bardzo drobne sito.
Ja szkliwię prze zanurzenie co daje najrówniejszą warstwę ze wszystkich metod szkliwienia. Mam do tego specjalne szczypce, chociaż talerze szkliwię w rękach. Podczas szkliwienie zdarza się że szczypce przebiją ściankę, wyślizgną się i wyrób wpadnie do szkliwa.
Poszkliwione wyroby trzeba jeszcze wyretuszować z zacieków szkliwa, drobnych pęcherzyków powietrza które mogą spowodować wady szkliwienia. Trzeba też oczyścić ze szkliwa stopę. Zebrać warstwę cykliną i odzyskać. Oraz przemyć na mokrej gąbce. Podczas tych zabiegów może zdarzyć się że zbierze się za dużo lub zadrapie się w nieodpowiednim miejscu. Wycierając na mokrej gąbce można też zbyt mocno docisnąć i wytrzeć spód. Poszkliwienie wsadu trwa u mnie 8-12 godzin.
Wypał ostry, bo tak się nazywa drugi wypał ze szkliwem trwa około 8-12 godzin i osiąga temperaturę 1240 C. Następnie stygnie minimum 24 godziny a nawet 36 godzin.
11 dzień
Piec powinno się otwierać w temperaturze poniżej 100 C. Ale prawda jest taka że mało kto ma na to czas. Ja rozszczelniam a więc zwalniam mocny docisk przy około 600 C, zaczynam otwierać przy 300 tak że jest szczelina.
Po wypale ostrym przychodzi czas na złoto!
Każde naczynie przecieram drobnym papierem ściernym na gąbce by mieć pewność że nie będzie rysować waszych stołów. Muszę to zrobić przed złoceniem ponieważ później może zarysować warstwę złota.
Najpierw każdy produkt kładę dnem do góry i nabijam logo. Stempel z logo jest malowany złotem, nie jest to kalka.
Następnie filiżanki, spodki, talerzyki są malowane płynnym złotem.
Pomalowanie wsadu zajmuje mi 6-8 godzin.
Sam wypał trwa 4-6 godzin ale stygnie znów 24 godziny.
I tak lekką ręką zrobiło się 12 dni. Chociaż jak by to tak dokładnie policzyć to przekroczymy 14 dni. A co jeśli coś pęknie w ostatnim wypale ze złotem, jak to się ostatnio zdarzyło z paterami brązowymi (i to dwa razy). Wszystko trzeba zaczynać od nowa.
Oczywiście da się przyśpieszyć wiele z tych procesów. Jest to jednak zawsze ryzykowne i nigdy nie wiadomo czy na ostatnim etapie ten pośpiech nie spowoduje "katastrofy".
Jak to mówią "jak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy"...
Kommentare